Pani Magda N. zadzwoniła do redakcji Gm z prośbą o pomoc. "Coś dzieje się w moim domu. Mam wrażenie, że jesteśmy jego więźniami. Od kilku lat usiłujemy go sprzedać, ale coś nieustannie wchodzi nam w paradę. Czy to klątwa?". Na miejsce pojechała Alicja Ziętek - jasnowidz i parapsycholog.
Trudno w dzisiejszych czasach wierzyć w klątwy, a jednak one istnieją. Bywa, że działają przez wiele pokoleń i że jej ofiary nie są nawet tego świadome.
Wraz z końcem drugiego tysiąclecia ludzie coraz częściej zwracają się do egzorcystów o pomoc w pozbyciu się złych duchów. Co prawda, według oficjalnych rejestrów kościelnych rokrocznie zgłasza się do zajmujących się egzorcyzmami wydziałów sakramentalnych przy kuriach biskupich mniej więcej dziesięć osób, jednak tajemnicą poliszynela jest, że przypadków opętań jest znacznie więcej.
Każdy praktykujący magię musiał zetknąć się z czymś, co nazywane jest potocznie "sztukami walki". Te w przeważającej mierze wschodnie techniki walki opierają się w równym stopniu na sile i zręczności, co rozwijanej wewnętrznie mocy.
Żyjemy w świecie, w którym zdumiewająco wielu ludzi żyje "pod klątwą" oraz się wzajemnie wyklina. W to, że klątwy istnieją i działają, nie wierzyłbym, gdy nie to, że sam ich próbowałem - skutecznie, chociaż ze złym skutkiem.
Jak wiadomo, istnieją dobre i złe godziny na wykonywanie jakichś czynności. Mówi się na przykład, że ktoś wypowiedział coś w złej godzinie – i się sprawdziło. Czasem też może się zdarzyć, że dobry uczynek wykonany o przeklętej porze może zaowocować ciągiem nieszczęść.
Rankiem 11 grudnia 1811 roku w miejscu, gdzie spotykają się trzy wielkie rzeki Ameryki Północnej: Ohio, Missouri i Missisipi, wystąpiły potężne wstrząsy. W mgnieniu oka ogromne połacie ziemi zapadały się, a inne wypiętrzały. Pośród ogólnej paniki tylko wódz Tecumseh zachowywał całkowity spokój. Nic dziwnego. To przecież on ogłosił kilkanaście tygodni wcześniej, że dojdzie do kataklizmu i tylko on wiedział, co z tego wyniknie...
Jestem ostatnią osobą, która by twierdziła, że klątwy nie działają, złe myśli nie wywołują rzeczywistych skutków i że nie ma ludzi, którzy by potrafili życzeniami sprowadzić na kogoś nieszczęście. Ale to, co ostatnio dzieje się w naszym kraju (i nie tylko) przerasta moją wyobraźnię.
Życie Andrzeja Struskiego podzielić można na dwa etapy. Do 33. roku życia był zwykłym człowiekiem - miał rodzinę, pracował, jako mechanik samochodowy, potem ogrodnik. Wszystko się zmieniło po tym, jak pewnej nocy otrzymał "z góry" przekaz.
Dla Krzysztofa Gradowskiego, zodiakalnego Raka, film ociera się o magię: wcielanie się w inne postaci czy odtwarzanie zdarzeń sprzed wieków jest rzeczą wielce tajemniczą.
Wiele razy słyszałam o klątwach, przekleństwach, rzuconych urokach, ale - tak jak to zwykle bywa ze zjawiskami, których nie da się dotknąć - trudno mi było w to wszystko uwierzyć, dopóki sama tego nie doświadczyłam.
A żeby cię szlag jasny trafił – wrzasnęła do męża rozwścieczona żona. Aż cała się trzęsła, zagniewana na mężczyznę, który za ostatnie pieniądze z domowego budżetu wypełnił u bukmachera kupony zakładów piłkarskich. Następnego dnia jej mąż, zdrowy człowiek tuż po trzydziestce, zmarł na apopleksję.